Wczorajsza informacja dotycząca zakazu przeprowadzenia wywiadu na dworcu w Krakowie, bez zgody zarządcy, nadal mnie nurtuje. Zapytany przez prasę przedstawiciel kolei stwierdził, że ?Pisemna zgoda na wykonywanie zdjęć lub nagrań potrzebna jest tylko po to, by zweryfikować, czy nie służą one celom komercyjnym?. Czyli jak zwykle wszystko postawione jest na głowie. Według kolei muszę zwrócić się o pozwolenie, jednocześnie przekonać, że zdjęcia nie będą użyte dla celów komercyjnych. A przecież cytowane rozporządzenie mówi coś zupełnie innego. W języku potocznym brzmi to tak: ?Nie wolno ci prowadzić działalności komercyjnej bez zgody? /*. Ergo, jeżeli nie prowadzę działalności komercyjnej i idę z wypasionym Canonem lub Nikonem (albo z przysłowiową „małpką”) na dworzec, żeby potem pochwalić się kolegom na portalu swoimi umiejętnościami fotograficznymi lub zaprezentować ich brak (co życzliwi chętnie wytkną), to nie muszę nikogo pytać o zgodę.
Jest jedno ale? Kolej wie lepiej i twardo obstaje przy swoim. Trzeba i już. Poza tym nie widzi w tym żadnego kłopotu, bo ?Pozwolenie na wykonywanie zdjęć lub nagrań mogą uzyskać wszyscy, jeśli nie służą one celom komercyjnym?. Za czasów reformy Wilczka-Rakowskiego wprowadzono w Polsce powszechną i znaną wszystkim demokratycznym państwom zasadę: ?Co nie jest zabronione, jest dozwolone?. Mówi się, że kolej to państwo w państwie. Nasuwa się pytanie… ale czy na pewno demokratyczne?