Sprzedajemy zdjęcia. Ale rzeczywiście zdjęcia, czyli wydrukowane fotografie na naszych Epsonach lub wywołane w labie, ba może nawet w Saturnie [Uwaga 2019.05.12 – aktywny link został usunięty, bo nie funkcjonuje strona o wskazanym adresie]. Zastanawialiście się kiedykolwiek nad konsekwencjami prawnymi? Co tam sprzedajemy. Bierzemy, drukujemy plik zdjęć z imprezy u cioci Krysi i po prostu wręczamy je wujkowi Leonowi. Czym jest taka czynność? Czy ma ona jakikolwiek wpływ na nasze majątkowe prawa autorskie? Co może z takimi zdjęciami zrobić wujek Leon?
Należy zacząć od tego, że barytowy papier, na którym wydrukowaliśmy nasz utwór (zdjęcie) jest jedynie nośnikiem. Taka wydrukowana fotka jest w rozumieniu prawa autorskiego egzemplarzem utworu (tak, jak np. moja ulubiona książka ?Paragraf 22?, która też jest egzemplarzem utworu). W $4,338,500 wspominałem o jednym z pól eksploatacji, jakim jest wprowadzanie do obrotu oraz o egzemplarzu utworu. Wręczając wujowi Leonowi plik zdjęć (zakładamy, że utworów), wprowadziłeś je do obrotu. Czy w związku z tym faktem wuj Leon nabywa majątkowe prawa autorskie do zdjęć? A jeżeli tak, to jakie i na jakich polach eksploatacji? Możesz spać spokojnie! Wręczając mu zdjęcia, wprawdzie wprowadziłeś utwory do obrotu, ale nie przeniosłeś jednak żadnych praw majątkowych. Wszelkie autorskie prawa majątkowe do zdjęć/utworów nadal są należne Tobie (no chyba że w międzyczasie opchnąłeś je ciotce Kryśce 😉 ). Regułę tę artykułuje wprost Ustawa, a dokładnie art. 52 ust. 1, który brzmi:
listopad 2011
Kwestia rozpowszechniania wizerunku, to wciąż kopalnia problemów, które nie zawsze są do rozwiązania ad hoc. Na początek kolejne orzeczenie dotyczące wizerunku.
- Wizerunek człowieka jest zgodnie z art. 23 kc zaliczany do jego dóbr osobistych podlegających ochronie niezależnie od tego, czy wskutek posłużenia się nim w sposób bezprawny, a więc bez zgody zainteresowanego, przez osobę trzecią, doszło do naruszenia innych dóbr osobistych człowieka, jak cześć czy godność.
- Zakres ochrony wizerunku w sposób szczegółowy określa art. 81 Prawa autorskiego (warszawski Sąd Apelacyjny, sygn. akt I ACa 1089/98).
Z orzeczenia tego wynika, że istnieje różnica pomiędzy naruszeniem praw modela wynikającym np. z obraźliwego podpisu pod zdjęciem, a naruszeniem praw do rozpowszechniania jego wizerunku. Tenże sąd w tym samym orzeczeniu stwierdził, że ?jest prawem modela wyrażenie zgody na rozpowszechnianie jego wizerunku w jakiejkolwiek formie nieodpłatnie lub za wynagrodzeniem. Ewentualna możliwość wyrażenia przez modela zgody na rozpowszechnianie jego wizerunku za wynagrodzeniem nie czyni bezprawnym działania pozwanego, który zgody powoda nie uzyskał.? Oznacza to, że negocjacje z modelem co do wynagrodzenia, nie są jednoznaczne z wyrażeniem zgody na publikację. Możliwość udzielenia zgody obwarowana spełnieniem pewnych warunków jest tylko intencją wyrażoną przez portretowanego.
Dyskusja dotycząca ?Ad vocem? uzmysłowiła mi, że sprawa wizerunku i jego publikacji jest jednym z istotnych problemów w fotografii. Podróżując po świecie wielokrotnie towarzyszy nam aparat fotograficzny, kusząc do fotografowania ludzi i ich otoczenia. Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do tego typu fotografii. Sam robię sporo takich zdjęć. No niestety w zasadzie do szuflady. Jak to uznał mój adwersarz ze ?Szturchańca?, szkoda że znikną wraz ze śmiercią twardego dysku. Może i szkoda. Czasem przecież jednak można komuś pokazać ?nielegalnie?. O właśnie, w tym miejscu pisząc to uzmysłowiłem sobie, że warto jeszcze przyjrzeć się szerzej pojęciu rozpowszechnianie wizerunku Chyba nie było, a jak było to tylko przy okazji. Dzisiaj jednak zajrzyjmy, jak to jest u innych.
Kilka słów poświęcę mojemu ulubionemu krajowi. Zaglądam do prawa cywilnego, do prawa autorskiego i tu? niemiła niespodzianka. Piotrze, wizerunek osób na zdjęciach, które Ci ostatnio pokazywałem, w świetle prawa włoskiego też jest chroniony. Włoski kodeks cywilny, a dokładnie przepis art. 10 stanowi, że ?W przypadku, gdy wizerunek osoby lub jej rodziców, współmałżonka lub dzieci został wystawiony lub opublikowany, z wyjątkiem przypadków, w których wystawianie lub publikacja jest dozwolone przez prawo, albo godzi w dobre imię i godność tej osoby lub jej krewnych, sąd na wniosek, może zakazać dokonywania naruszenia albo zasądzić odszkodowanie.? Włoskie prawo autorskie, odpowiednik naszej Ustawy, w kwestii wizerunku zawiera regulacje prawie jak polskie. Art. 93 włoskiej ustawy: ?Portret osoby nie może być wyświetlany, powielany lub rozpowszechniany komercyjnie bez jej zgody, z zastrzeżeniem postanowień zawartych w następnym artykule.” Art. 97, czyli coś, co przypomina regulację zawartą w art. 81 ust. 2 naszej Ustawy. ?Nie trzeba zgody osoby portretowanej [czytaj: której wizerunek jest na zdjęciu], jeżeli jest to uzasadnione jej sławą lub zajmowanym stanowiskiem publicznym, wynika to z potrzeb wymiaru sprawiedliwości lub policji, albo publikowany w celach naukowych, edukacyjnych bądź kulturalnych, jak również gdy publikacja związana jest z faktami, zdarzeniami lub uroczystościami jakie są w centrum publicznego zainteresowania albo odbyły się publicznie. Wizerunek nie może być wyświetlany lub komercyjnie rozpowszechniany, kiedy jego publikacja lub komercyjne rozpowszechnianie narusza honor, reputację lub godność przedstawiane osoby?.
Cały wczorajszy wieczór prowadziłem zaciekłą dysputę z Piotrem na temat, czy narusza prawo, czy też go nie narusza. Rzecz była oczywiście o fotografowaniu ludzi i o zgodzie na rozpowszechnianie wizerunku. Trzeba odczarować rzeczywistość z komentarzy pod wczorajszym wpisem Piotra. Wróćmy do prawd podstawowych i przypomnijmy je sobie.
1. W Polsce nie istnieje zakaz fotografowania ludzi. To pierwsza i podstawowa zasada. Wielokrotnie już na F-LEX powtarzana. Widać jednak, że trzeba powtarzać, żeby się utrwaliło.
2. Sfotografować można każdego, bez względu na to, czy się uśmiecha do Ciebie i wyraża zgodę na cyknięcie fotki, czy też wygraża. Jeśli jednak biega szybciej niż Ty, to istnieje oczywiście ryzyko dostania po zębach. Przez przypadek mogą Cię pomylić z kimś z TVN czy Polsatu.
3. Zgoda potrzebna jest na rozpowszechnianie wizerunku.
Ka_tula pod Piotrowym wpisem napisała: ?W sumie ja bez podpisanej zgody aparatu nie wyciągam. Bo póki wszystko jest dobrze to ok ale potem to może być różnie.?
F-LEX: Droga Katarzyno, nie ma powodu nie wyciągać aparatu. Fotografuj do woli. Kwestia tylko późniejszej publikacji stoi pod znakiem zapytania.
Atka natomiast pisze tak: ?Darek:) zrozumiałam, że moją panią z lasu mogę wystawiać? nie jest zza granicy ale na uprzejme dzień dobry i zagajenie rozmowy obrzuciła mnie niewidzącym wzrokiem i rozmowy o umowach , choćby ustnych, nie było mowy.?
F-LEX: Natalio, było już na blogu. Przywołam po raz enty pewne orzeczenie: Zgoda osoby na publikowanie jej wizerunku winna być wyrażona wprost, aczkolwiek w dowolnej formie, jednak zgody tej nie można domniemywać (Sąd Apelacyjny w Warszawie sygn. akt I ACa 509/04).
Strzelec: ?Darku chyba są ?złagodzenia? prawa do publikacji wizerunku w książkach fotograficznych), byle nie poniżać modela lub go ośmieszać. I ok. Naciągane trochę, ale ile razy taka domyślna zgoda wyrażona jest uśmiechem. Ja nieraz tak mam, to mi wystarczy! (No może nie w sądzie )?.
F-LEX: ?Uśmiech?, to raczej jest zgoda na strzelenie fotki. Zobacz Jarku, co napisałem powyżej pod tezą Natalii. Osobiście nie znam żadnych złagodzeń prawnych odnośnie publikacji wizerunku osób w książkach fotograficznych. Co do kwestii obraźliwego kontekstu zdjęcia. Poruszasz zupełnie inne zagadnienie (które też było na F-LEX). Można bowiem mieć zgodę na rozpowszechnianie wizerunku, a poprzez obraźliwy kontekst (podpisując zdjęcie np. złodziej) możesz naruszyć inne dobra osobiste modela (a nie jego wizerunek).
Wracając do dysputy z Piotrem, to dużo czasu zajęła nam kwestia, w którym momencie fotograf narusza dobro osobiste modela. Dobro osobiste modela zostaje naruszone z chwilą bezprawnego rozpowszechnienia wizerunku. To, że model nie ściga fotografa, nie oznacza wcale działania zgodnego z prawem. Z naruszeniem praw do wizerunku jest tak samo, jak z jazdą samochodem. Na autostradzie w Polsce obowiązuje ograniczenie prędkności do 140 km/h. Jeżeli jadę 180 km/h, to naruszam prawo. Naruszam je i to bez względu na to, czy złapała mnie policja na wideoradar, czy też nie. Po prostu miałem farta i nie doścignęła mnie ręka sprawiedliwości. I oczywiście niech tak zostanie in saecula saeculorum! 😉
Konkludując: Publikując zdjęcie bez zgody modela lub zgody ustawowej naruszasz prawo, co oczywiście nie oznacza, że poniesiesz z tego tytułu jakieś konsekwencje. Decyzja jest jedynie w rękach modela.
PS.
Strzelec pisze również: ?Jako domorosły portrecista (brzmi już jak recydywista ) uważam, że to paranoja jakaś. Tak, wiem: prawo. Ale powinno ono oddawać przemiany społeczne. Dziś wszyscy fotografują, i fajnie! Jak chcą zarabiać, to niech się dzielą z modelem lub pilnują zgody na publikację. Jeśli nie, to z punktu widzenia etyki (nie prawa) taki strzelony portret na ulicy można chyba publikować na stronach fotograficznych (w celach edukacyjnych)?.
F-LEX: Jarku chciałbyś wisieć w galerii np. DFV przyłapany, jak dłubiesz w nosie? 😉
PS2. Publikując zdjęcie bez zgody modela, albo bez ustawowego upoważnienia (art. 81 ust.2 Ustawy) jest chyba większym przewinieniem, niż naruszenie przez okuka67 norm społecznych.
W planach była publikacja na temat opisany w punkcie 1. Niestety nie wypaliła (z powodów jak poniżej). Jednak w internecie dzisiaj pojawiło się kilka informacji związanych z wizerunkiem, stąd krótkie resume.
- Od rana miałem zamysł, aby dzisiejszy wpis był poświęcony ochronie wizerunku Jarosława K. Niestety sąd nie wydał wyroku i na nowo otworzył rozprawę. Należy więc uzbroić się w cierpliwość i jeszcze chwilę poczekać na odpowiedź, jak zapatruje się Temida na zdjęcie Kaczyńskiego ze zdziwioną miną i podniesionymi brwiami w kontekście badań psychiatrycznych.
- O wizerunku dzisiaj pisze również zaprzyjaźniony bloger. Sugeruje on, że ochrona wizerunku, to jedynie ?pic na wodę, fotomontaż?. Odżegnując się od stawianych przez niego tez, że go zabiję, muszę stwierdzić, iż czasami żałuję, że niektórych redaktorów z DFV nie pali się na stosie lub przynajmniej nie łamie kołem. 😉 Pomijając intencje Piotra oraz prawdziwość stawianych tez muszę mu jednak uzmysłowić, że będzie miał kłopot ze sprzedaniem zdjęć bez zgody na rozpowszechnianie wizerunku. Nie jest to oczywiście niemożliwe, o czym było na F-LEX w ?Model release II?.
- O wizerunku również w dzisiejszej ?Rzeczpospolitej? w artykule zatytułowanym ?Nie wolno publikować twarzy chuliganów?. Dla fotografa w zasadzie nic nowego, bo było o tym na F-LEX w ?Delikwent?. Dyskusja dotyczy kwestii czy na podstawie art. 13 prawa prasowego można opublikować zdjęcie poszukiwanego chuligana. Dysputa bardziej prawnicza, niewiele wnosząca dla fotografów czy fotoreporterów, acz warta odnotowania.
W sprawie kwestii poruszanych w „Schedzie” pojawiły się opinie m.in. karnistów, które można znaleźć TU.
Obstawili mi tym moją okolicę, więc mnie to irytuje. D-51 nie jest to długo już wyczekiwany następca Nikona D3s, a po prostu oznaczenie znaku drogowego. Wpisy Autoportret i Gra w Zielone zajmowały się kwestią pojęć ?Autor? i ?Utwór?. W ramach dyskusji na poruszane tam tematy, niektórzy starali się przekonywać, że cechy utworu ma nawet nagranie z kamery przemysłowej. Ma to coś wspólnego z D-51? Oczywiście, że ma! Jeżeli zobaczysz na drodze D-51, to możesz spodziewać się, że ktoś, a raczej coś będzie chciało Ci zrobić fotkę w pędzącym samochodzie. Więc bądź czujny! Jeżeli fotka będzie zrobiona, to pojawia się pytanie kto jest jej autorem? Inspektor transportu drogowego, strażnik miejski, firma stawiająca maszt, producent aparatu? No wiadomo, że nie producent aparatu, jak również nie firma stawiająca maszt, bo przecież autorem może być tylko osoba fizyczna. Strażnik miejski? Też nie. Takie zdjęcie nie ma bowiem cech utworu w rozumieniu art. 1 Ustawy, dlatego też nie jest przedmiotem prawa autorskiego. Przypomnijmy sobie, że ?Utwór powinien stanowić rezultat działalności o charakterze kreacyjnym. Przesłanka ta, niekiedy określana jako przesłanka „oryginalności” utworu, zrealizowana jest wówczas, gdy istnieje subiektywnie nowy wytwór intelektu? (orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, sygn. akt I Aca 800/07).
Zdjęcie z fotoradaru jest wprawdzie wartościowe, bo jego cena dochodzi nawet do 1.000,00 PLN, ale mimo wszystko nie jest ono utworem.
Z dobrych wieści:
1. urządzenie rejestrujące dokonujące pomiaru prędkości, na potrzeby prowadzonych postępowań w sprawach o wykroczenia, nie zapisuje za pomocą technik utrwalania obrazów naruszeń polegających na przekroczeniu przez kierujących pojazdami dopuszczalnej prędkości o 10 lub mniej km/h.
2. Urządzenie rejestrujące, z wyjątkiem urządzenia rejestrującego zainstalowanego w pojeździe albo na statku powietrznym znajdującym się w ruchu, w czasie pracy urządzenia, ustawia się i programuje tak, aby pomiar nie odbywał się w miejscu znajdującym się przed znakiem-51.
Jeżeli chcesz więcej wiedzieć, w kwestiach radarowych, zajrzyj do stosownego rozporządzenia.
A to się uwzięli. Z nudów kreują do oceny stany faktyczne i różne podwarianty wariantów, żądając rozstrzygnięcia, kto jest autorem zdjęcia, w takim a takim stanie faktycznym. W opisanych przypadkach (tych z linków) nie można oczywiście wykluczać współautorstwa, o którym było w notce zatytułowanej „Współsprawstwo”. Widać, że temat ?Autoportretu? z pewnością będzie wracał w dyskusjach, także na F-LEX, jak bumerang. Nie dam się jednak wciągnąć w polemikę, bo do niczego ona nie doprowadzi. Gdy rzeczywiście dojdzie do sporu, niech rozstrzygają to sądy! Będziemy mieli konkretny stan faktyczny, konkretne dzieło i konkretne żądania skłóconych gentlemanów o ustalenie, kto jest twórcą. Przypomnę jednak konkluzje z ?Autoportretu?:
?Korzystając z Pana ?Push The Button? nie powinniśmy mieć wątpliwości co do autorstwa w przypadku fotografii pejzażowej, architektury, portretów. W zasadzie wszędzie tam gdzie mamy do czynienia ze zdjęciami statycznymi. W przypadku zdjęć dynamicznych (fotografia sportowa lub reportaż) mogą powstać pewne wątpliwości, bo przecież w takim wypadku nie jest najważniejsza głębia ostrości, czy ekspozycja, a bardziej moment naciśnięcia spustu migawki powodujący zamrożenie akcji, która ?robi zdjęcie?.?
Należałoby przywołać również fragment uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego (sygn. akt III CKN 1096/00), który stwierdził, że ?za twórczość w rozumieniu art. 1 ust. 1 Pr.aut. można uznać w dziedzinie fotografii artystycznej świadomy wybór momentu fotografowania, punktu widzenia, kompozycji obrazu (kadrowania), oświetlenia, ustalenia głębi, ostrości i perspektywy, zastosowania efektów specjalnych oraz zabiegi zmierzające do nadania fotografii określonego charakteru, elementy te bowiem nadają fotografii indywidualne piętno, konieczne dla uznania istnienia utworu w rozumieniu Prawa autorskiego. (?) Fakt, że w takiej sytuacji ktoś inny jest autorem dzieła fotografowanego nie wyklucza możliwości uznania za współautora powstałego fotogramu wykonawcy zdjęcia fotograficznego dzieła. Jednakże, jak w każdym innym przypadku twórczości, konieczne jest wykazanie istnienia wkładu twórczego i indywidualnego wykonawcy fotografii w powstanie końcowego dzieła.?
W ?Sukces ma wielu ojców? Piotr oczywiście przerysował sytuację ze Sławkiem. Sławek zainspirował innych. Podpowiedział, gdzie można zrobić fajne zdjęcie. Nie decydował jednak o kadrze, parametrach, głębi ostrości itp., itd. Biegający Jurek jest natomiast przykładem osoby, która przy tworzeniu obiektu fotograficznego wykonuje tylko czynności techniczne (sygn. akt III CKN 1096/00). W przypadku Ewy możemy mieć do czynienia z przypadkiem opisanym w ?Ludzie listy piszą?.
Przy okazji pozdrawiam serdecznie całą ekipę Marokańczyków (tych których znam i tych, których mam nadzieję poznać w przyszłości). 🙂
Wszyscy dyskutują co takiego szczególnego jest w fotografii zatytułowanej Rhein II autorstwa Andreasa Gursky. Jak o co? Cena. Każdy chciałby sprzedać za ponad 4 miliony amerykańskich dolarów swoje zdjęcie. O szczegółach dotyczących przedmiotu aukcji i wylicytowanej cenie można przeczytać na stronie domu akcyjnego Christie?s. Z informacji zamieszczonych na stronie wynika, że przedmiotem aukcji był konkretny egzemplarz zdjęcia. Jak wierzyć zapewnieniom dotyczącym przedmiotu aukcji, zdjęcie zatytułowane Rhein II zostało zaprezentowane w tej formie, rozmiarze i na takim właśnie nośniku w 6 egzemplarzach. Właśnie jeden z tych sześciu egzemplarzy został sprzedany. Znaczy się, ktoś zapłacił fortunę za egzemplarz zdjęcia, ale nie za majątkowe prawa autorskie do fotografii.
Spróbujmy przyjrzeć się temu zagadnieniu nie przez pryzmat ceny, a z punktu widzenia praw autorskich. Pierwotna sprzedaż wydrukowanego (wywołanego) zdjęcia jest związana z prawem wprowadzania do obrotu egzemplarza, na którym utrwalono utwór (zdjecie). Wprowadzenie do obrotu to jedno z pól eksploatacji (na samym początku F-LEXa pisałem, że jak za oknem szybko zacznie robić się ciemno, będziemy omawiać pola eksploatacji, no to i jest pierwsze pole eksploatacji). Zgodnie z art. 50 pkt 2 Ustawy odrębnym polem eksploatacji w zakresie obrotu oryginałem albo egzemplarzami, na których utwór utrwalono jest wprowadzanie do obrotu, użyczenie lub najem oryginału albo egzemplarzy. Przez wprowadzeniem utworu do obrotu rozumie się publiczne udostępnienie jego oryginału albo egzemplarzy drogą przeniesienia ich własności dokonanego przez uprawnionego lub za jego zgodą (art. 6. ust 1. pkt 6 Ustawy). Utwór może być wprowadzany do obrotu jedynie przez osobę uprawnioną, czyli osobę posiadającą autorskie prawa majątkowe w zakresie wprowadzania do obrotu. Natomiast nabywca egzemplarza zdjęcia może natomiast dysponować nim w dowolny sposób, np. wystawić na aukcji u Christi?s, podarować znajomemu, czy też schować do skrzyni na strychu.
Fobie polityczne fobiami politycznymi, ale F-LEX (w przeciwieństwie do jego autora) jest apolityczny. Dzisiaj na Onecie pojawiła się informacja na temat ostatniego zdjęcia świętej pamięci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, zrobionego podczas feralnego lotu 10. kwietnia 2010 r. Z umieszczonej tam informacji wynika, że zdjęcie zostało zrobione telefonem komórkowym przez jedną z ofiar katastrofy. Prokurator mimo żądań brata Prezydenta nie chce wydać zdjęcia powołując się na Ustawę (która jest przedmiotem zainteresowań F-LEX), albowiem rodzina nieżyjącego autora zdjęcia nie wyraża na to zgody.
W zasadzie całą sprawę można sprowadzić do pytania, czy za pomocą telefonu komórkowego może powstać utwór? Odpowiedź na postawione pytanie jest twierdząca. Jest oczywistą oczywistością, że może powstać utwór fotograficzny, będący przedmiotem prawa autorskiego, zrobiony za pomocą telefonu komórkowego. Pojęcie utworu, jak zapewne pamiętacie, wiąże się z przejawem działalności twórczej, a nie środków za pomocą których powstał. Jeżeli więc uznano, że zrobione zdjęcie jest przedmiotem prawa autorskiego, to muszą obowiązywać wszelkie z tym związane zasady. Co z odmową wydania zdjęcia ma wspólnego zgoda rodziny autora zdjęcia? Majątkowe prawa autorskie są dziedziczne, tak więc wchodzą w skład masy spadkowej po autorze i rozporządzać nimi mogą tylko jego spadkobiercy. Art. 41. ust. 1 pkt 1 Ustawy stanowi, że autorskie prawa majątkowe mogą przejść na inne osoby w drodze dziedziczenia lub na podstawie umowy.
Z treści notatki na Onecie wynika, że pełnomocnik żąda zwrotu zdjęcia? Zwrot, to nic innego jak oddanie komuś jego własności. W tym wypadku majątkowe prawa autorskie należą się rodzinie autora zdjęcia, a nie rodzinie Pana Prezydenta. Czy prokuratura ma rację? Tak.
Czy moja żona lub mój mąż ma jakieś prawa do moich zdjęć? Swoją drugą, zazwyczaj lepszą połowę każdy zapewne bardzo mocno kocha, co jednak nie zmienia faktu, że można postawić sobie pytania, dotyczące zdjęć. Jak zapewne pamiętacie, robiąc zdjęcie zazwyczaj stajecie się twórcami, a rzeczone zdjęcie utworem w rozumieniu Ustawy. Z utworem wiąże się pojęcie osobistych, jak i majątkowych praw autorskich.
Osobiste prawa autorskie do zdjęcia zawsze wiązać się będą z fotografem. W końcu jak sama nazwa wskazuje, są one osobiste, są na stałe przypisane fotografowi (twórcy) i nie można się ich ani zrzec, ani zbyć. Tak więc choćby już z tego powodu, wstąpienie w święty związek małżeński nie będzie miało wpływu na autorskie prawa osobiste do zdjęć zrobionych podczas jego trwania. Autorem zawsze będziesz Ty, a żona lub mąż nie stanie się współautorem poprzez sam fakt bycia żoną lub mężem. Czy żona lub mąż mogą być współautorami? Tak. Jeżeli biorą udział w procesie twórczym robienia zdjęcia. O współautorstwie traktuje art. 9 Ustawy, było też już trochę na F-lex, w ?Współsprawstwie?.