Przepisy dotyczące ochrony wizerunku w polskim prawie są dosyć rygorystyczne, co powoduje że możliwość publikacji wizerunku bez zgody zainteresowanego jest bardzo ograniczona. Ustawowe przesłanki do publikacji też nie są jednoznaczne, przez co przed publikacją fotograf ma sporo rozterek. Mając zgodę na rozpowszechnianie wizerunku podpisaną przez modela lub gdy wykoncypowaliśmy, że mamy zgodę ustawową i tak zawsze zachodzi ryzyko, że kontekst publikacji, jej miejsce lub choćby sam podpis pod zdjęciem może spowodować naruszenie dóbr osobistych osoby znajdującej się na nim. W jednym z komentarzy pod ostatnim wpisem zwracałem uwagę na konieczność zadania sobie dwóch pytań przed zamieszczeniem zdjęcia:
a) Czy można publikować wizerunek danej osoby (czy mam zgodę)?
b) Czy zdjęcie nie narusza dóbr osobistych danej osoby?
Może warto się zastanowić się, czy rzeczywiście wizerunek powinien być osobno chroniony i to w sposób tak bardzo rygorystyczny? Pytanie to narodziło się w mojej głowie podczas lektury ?Fotografii prasowej?. Czyż nie byłoby o wiele prościej, gdyby istniało u nas prawo do publikacji, tak jak ma to miejsce w prawie amerykańskim? Sportretowany byłby chroniony przez fakt istnienia przepisów o ochronie prawa do prywatności (wystarczyłoby odpowiadać sobie przed publikacją tylko na drugie pytanie).
Archiwum dzienne