Strona główna » Bella vita!

Bella vita!

przez dar_wro
Gdzieś w Pradze

Życie jest piękne! Doprawdy to nie jest moje odkrycie, ani skutek zachłyśnięcia się wieczornym rześkim powietrzem, czy nadmiaru zimnego białego wina w krwiobiegu. To jest tytuł konkursu. Konkurs został ogłoszony przez Kieleckie Centrum Kultury. Po raz kolejny konkurs z cyklu ?zgłaszasz się do konkursu, udzielasz nam licencji?. Tym razem marzenie o zdobyciu tytułu laureata oraz o dwóch tysiącach złotych okupione jest koniecznością przekazania organizatorowi praw do zgłoszonych prac na warunkach licencji.

Punkt 4.11 Regulaminu stanowi, że zgłaszający zdjęcie do konkursu uczestnik oświadcza, że:
– udziela Organizatorowi bezpłatnej, niewyłącznej licencji na korzystanie ze zdjęcia w zakresie niezbędnym do jego publikacji w serwisach  www.  oraz prasie w celu promocyjnym;
– zezwala Organizatorowi, na wykonywanie praw zależnych od zdjęcia w zakresie niezbędnym do publikacji w: kalendarzu, serwisie internetowym oraz publikacjach związanych z promocją Konkursu.

Doprawdy ?zachłanność? organizatorów różnych konkursów nie zna granic. Zrozumiałym jest dla mnie przekazanie tych praw przez laureatów konkursu, ale nie rozumiem dlaczego te prawa mają przekazywać wszyscy uczestnicy. Niedawno na F-LEX pisałem o konkursie na ?Film promocyjny?. O dziwo tamten konkurs ogłoszonym był także przez samorządowców. Czyżby to taka przypadłość administracji samorządowej?

W przypadku tego konkursu mamy do czynienia ponadto z udzieleniem praw zależnych (art. 2 Ustawy) do zgłoszonych zdjęć, czyli organizator może np. je przyciąć lub przyciemnić, wrzucić filtr lub sepię z CSa, itp.itd.

I na koniec kwiatek, oczywiście też z regulaminu kieleckiego konkursu.

?Organizator zastrzega sobie prawo do zmiany zasad Konkursu, w tym treści niniejszego regulaminu Konkursu w trakcie trwania Konkursu.?

W takiej sytuacji do końca jego trwania uczestnik nie jest pewien, jakie będą obowiązywały zasady gry. Mało to szlachetne, gdy chce się zmieniać reguły już w trakcie. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia, nie tylko konkursu na fotkę.

You may also like

16 komentarzy

ka_tula 25 lipca 2012 - 18:45

ten regulamin by Ci się dopiero „spodobał” http://www.umww.pl/pub/uploaddocs/regulamin-fotokonkurs.1341900083.pdf

Powtórz
dar_wro 25 lipca 2012 - 18:53

Zwłaszcza ten fragment:
Wszystkie prace zgłoszone do Konkursu stają się własnością Organizatora i nie podlegają zwrotowi. Rozumiem, że odnosi się do odbitek;-)

Za to licencja do zdjęć to i tak pikuś wobec faktu, że Uczestnik uprawnia Organizatora do udzielania dalszej licencji.

Powtórz
ka_tula 25 lipca 2012 - 18:57

„dokonywanie opracowań zdjęć, w tym prawo do obróbki komputerowej oraz wprowadzania zmian i modyfikacji zdjęć” to jest fajny tekst.

Powtórz
ka_tula 25 lipca 2012 - 18:58

juz „zwykłe przejęcie zdjęcia” im nie wystarcza

Powtórz
dar_wro 25 lipca 2012 - 22:31

Konkurs jest jednak dobrowolny, musu nie ma 😉

Powtórz
ka_tula 26 lipca 2012 - 08:56

i całe szczęście. Zastanawiam się jednak jaki procent uczestników czyta ze zrozumieniem regulamin.
Powiem Ci, że zawsze jak czytam takie regulaminy jak powyższe, to mam wrażenie, że chodzi tylko o zebranie za darmo fajnych fot a zwycięzca i tak został dawno „wybrany” ;P

Powtórz
Yang 28 lipca 2012 - 01:40

Ech, żałuję że już zapomniałem gdzie to było, ale na jednym z portali też kiedyś zauważyłem tego typu „konkurs” w którym regulamin pozwalał organizatorowi, czyli właścicielowi strony w zasadzie na wszystko i to tak jak w tym przypadku, dotyczyło to wszystkich przesłanych zdjęć a nie tylko laureatów. Nagrodą w konkursie był GPS za 250 zł. No cóż, świetny pomysł na zgromadzenie bazy zdjęć za 250 zł…
Ale to jeszcze nie jest najciekawsze. Po przeczytaniu regulaminu, postanowiłem „uświadomić” potencjalnych i rzeczywistych uczestników konkursu na forum tejże strony, że niektóre z przesłanych zdjęć są warte więcej niż 250 zł i że nie warto pozbywać się całkowicie autorskich praw majątkowych tych zdjęć, za tak marną nagrodę (inna sprawa, że większość zdjęć była do kitu, ale jakieś 5 – 10% naprawdę przyzwoita). No i jaki był odzew… uczestnicy konkursu nie zostawili na mnie suchej nitki pisząc, że jak nie chcę to nie muszę brać udziału, a oni się cieszą że mogą coś pokazać i że ktoś może to potencjalnie pochwalić. No dałem sobie spokój z uświadamianiem tych, który wolą żyć w nieświadomości 🙂

Powtórz
Piotr 28 lipca 2012 - 04:33

Bo dla wielu fotoamatorów fakt publikacji gdziekolwiek lub zainteresowanie ich zdjęciem kogokolwiek już jest nagrodą. Ja czekam na pierwszą ofertę typu: „Publikujemy zdjęcia, za które zapłaci nam fotograf”. Myślę, że nie będę czekał długo.
I to jest też powód, żeby dzieciom wybijać z głowy myślenie o zawodzie fotografa.

Powtórz
Yang 18 sierpnia 2012 - 11:38

Tak, i większość zdjęć tych fotoamatorów zasługuje co najwyżej na publikację w portalu. Jednak jakieś 3-5% tych zdjęć jest naprawdę dobra i ci fotoamatorzy którzy je wykonują powinni już sobie zdawać sprawę z tego, że ich praca jest coś warta. W zasadzie nie mam nic przeciwko publikowaniu dobrych zdjęć za darmo. Wręcz przeciwnie – uważam że „darmowość” w internecie bardzo przyczynia się do rozwoju wszelkiej sztuki i nauki, słowem cywilizacji. Tego typu „konkursowe” działania to jednak jest zwykłe naciągactwo, nastawione na brak świadomości zaawansowanych fotoamatorów. To trochę jak kupowanie złota za szklane paciorki.

To co piszesz Piotrze o zawodzie fotografa… Jednak wydaje mi się, że jeśli dzieciak wykazuje pasję i talent w jakimkolwiek kierunku, to nie należy mu tego wybijać z głowy. Fotografia to jedno, a jej sprzedaż to drugie. Niestety w dzisiejszych czasach zwykle nie wystarczy robić dobre zdjęcia, żeby mieć z tego pieniądze. Jednak zapotrzebowanie na dobrą fotografię jest i dowodem tego są właśnie takie konkursy. To że ich organizatorzy nie chcą za te zdjęcia płacić, to inna historia…

Powtórz
Piotr 21 sierpnia 2012 - 19:49

Jednak jakieś 3-5% tych zdjęć jest naprawdę dobra i ci fotoamatorzy którzy je wykonują powinni już sobie zdawać sprawę z tego, że ich praca jest coś warta.

Ja jestem zwolennikiem prostej zasady – coś ma wartość wówczas, jak komuś innemu jest do czegoś potrzebne do tego stopnia, że jest gotów za to zapłacić.
A amatorzy często mają aż przesadne przekonanie co do wartości swoich prac, co jednak wcale niekoniecznie koreluje z oczekiwaniem za te zdjęcia pieniędzy. Czy powinni za to domagać się pieniędzy – zawodowcy uważają, że powinni. Ale raczej trudno ich będzie do tego zmusić. A skoro jest dużo chętnych, którzy oddadzą swoje prace za darmo, to trudno się dziwić, że i zawodowcom trudno otrzymać pieniądze za to, co inni oddają za darmo.

To co piszesz Piotrze o zawodzie fotografa? Jednak wydaje mi się, że jeśli dzieciak wykazuje pasję i talent w jakimkolwiek kierunku, to nie należy mu tego wybijać z głowy. Fotografia to jedno, a jej sprzedaż to drugie.

No, w przypadku zawodu fotografa czy jakiegokolwiek innego zawodu wytworzenie produktu i otrzymanie za to pieniędzy są raczej skorelowane. Nie mam zamiaru wybijać nikomu z głowy fotografii – tylko myślenie, że na tym się będzie zarabiać. Bo owszem, fotografię jako pasję można uprawiać długo i z pełną satysfakcją. Ale zawodu (i pieniędzy z jego uprawiania) lepiej poszukać gdzie indziej.

Powtórz
Yang 28 lipca 2012 - 02:10

Faktem jest, że władze gminne często wykazują się wyjątkowym mistrzostwem w nabijaniu ludzi w butelkę (trochę polityki, nie zaszkodzi :)).
Urząd Miasta Katowice, znalazł doskonały sposób na to, jak co roku wydać kalendarz z aktualnymi fotografiami miasta, ale nie nie zapłacić za zdjęcia ani grosza. No i oczywiście zorganizował konkurs, w którym nagrodą jest… uwaga…. publikacja zdjęć w kalendarzu. Mimo tego, że nagroda jest tak oszałamiająco prestiżowa, to organizator przewidział również cytuję: „nagrody niespodzianki”. Naprawdę jest o co walczyć. Dodatkowym zaszczytem jest nieodpłatne przekazanie autorskich praw majątkowych na rzecz UM Katowice do wszystkich nagrodzonych i wyróżnionych prac.
Doprawdy genialne. Równie dobrze UM Katowice mógł ogłosić przetarg na wykonanie fotografii do kalendarza, a w jego warunkach napisać:
– uczestnicy przetargu powinni wykonać pracę przed jego rozstrzygnięciem,
– dla zwycięzcy przetargu w ramach wynagrodzenia przewiduje się 0zł oraz nagrodę niespodziankę (aż się ciśnie na usta „jajko niespodziankę”).

A może to ja się mylę i ludzie chcą za abstrakcyjne zaszczyty sprzedawać swoją pracę. Jeśli tak, to ich wola.

Powtórz
dar_wro 21 sierpnia 2012 - 20:45

Jednak ten sposób postępowania zmierza ku „zagładzie”. Oddawanie zdjęć za darmo „zabija” kompletnie rynek profi. Jak rynek „profi wymrze”, to zostaną sami amatorzy ze swoimi zdjęciami.Ergo, za kilka lat jakość zdjęć do publikacji będzie znacznie gorsza. Zresztą tak jest ze wszystkim, rynek żąda coraz to niższych cen i je dostaje, ale kosztem jakości produktu.

Powtórz
Piotr 21 sierpnia 2012 - 22:51

Oczywiście, masz rację, ale parafrazując – kto amatorowi zabroni?
Osobna kwestia, że najpierw umrą te gatunki, które są najdroższe w produkcji, jak reportaż (nie mylić ze street foto 🙂 ). Więc owszem, profesjonalna fotografia zmierza ku zagładzie – przynajmniej zagładzie obecnej formy tej fotografii. Prawdopodobnie będą funkcjonowały nisze, gdzie te gatunki przetrwają – jak praca na zlecenie organizacji charytatywnych czy różnego typu instytucji NGO, ale po pierwsze – pod względem ilości będzie tego znacznie mniej, a prawdopodobnie też reportaż nie będzie już gatunkiem dziennikarskim, tylko czymś między reklamą a sztuką.

Powtórz
dar_wro 21 sierpnia 2012 - 23:01

Koniec końców i tak odbije się to na jakości produktu.

Powtórz
Piotr 22 sierpnia 2012 - 01:33

Myślę, że wręcz na zaniku pewnego rodzaju produktów. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale w mediach zanikło już dziennikarstwo śledcze – takie solidne, oparte na porządnym zbieraniu materiałów, zbadania stanowiska stron, przemyślanej analizy skutków i powiązań przyczynowych. To właśnie był bardzo drogi gatunek dziennikarski, więc pierwszy poszedł pod nóż księgowego. To samo dzieje się już z prawdziwym fotoreportażem. Owszem, fotoreportaż próbuje przetrwać w nowych niszach – stypendia fundowane przez różne fundacje i szkoły, zlecenia dla NGO, crowdfunding – ale to nie jest naturalne środowisko tego gatunku. I nie dość, że w tych nowych niszach zmieści się niewielu reporterów, to jeszcze tak naprawdę będą robić coś innego niż do tej pory, bo inny odbiorca to też zmiana optyki przy tworzeniu materiału. Za to niedługo pewnie usłyszymy że street foto (typu „hit and run”) to nowoczesna wersja fotoreportażu 🙂 Ale to w ogóle temat na szerszy wątek.

Powtórz
dar_wro 22 sierpnia 2012 - 07:23

No i masz kolejny temat. 🙂

Zostaw komentarz

error: Uwaga: Treść jest chroniona !!