Piotr ma kłopoty z prawem. Nic z tych rzeczy, nie przeskrobał nic, o czym by już wiedziały organy ścigania. 😉 Chodzi o logikę prawa. Nie czuję się na siłach bronić tezy, że prawo jest logiczne, jak również nie chce mi się udowadniać, że takie nie jest. Ale coś musi być na rzeczy, skoro nie tylko rak jest rybą, ale ostatnio także ślimak winniczek.
Wszelkie wątpliwości Piotra możecie znaleźć w komentarzu pod tekstem ?Klatka?. Wszystko przez nieszczęśliwe definiowanie utworu zależnego. Piotr zadaje m.in. następujące pytania, oczekując odpowiedzi.
Czy zdjęcie czegokolwiek jest utworem zależnym względem tego czegoś? Czy zdjęcie ciastka jest utworem zależnym względem autorskiego przepisu kucharskiego? Czy zdjęcie samolotu jest utworem zależnym względem objętego prawami autorskimi i patentowymi projektami tegoż samolotu? Czy zdjęcie pani w kiecce jest utworem zależnym względem projektu tejże kiecki (kwestię wizerunku pani pomijamy)?
Podstawowa kwestia to pojęcie utworu, co w ferworze pisania chyba umknęło pytającemu. Należy bowiem pamiętać, że utwór zależny jest opracowaniem cudzego utworu. Jeżeli więc fotografujemy przedmiot, który sam w sobie nie jest utworem, to nie można stawiać tezy o powstaniu utworu zależnego.