Strona główna » Uliczny grajek

Uliczny grajek

przez dar_wro

„Nagrywanie dźwięku podczas ulicznych występów muzycznych i użycie tego do ilustracji pokazów slajdów”. Temat dawno już ?nadany? przez Piotra, ale przeleżał sporo czasu w szufladzie.

Czas więc zająć się prawami do artystycznych wykonań (Rozdział 11 Ustawy). Temat wydaje się prosty. A wcale nie jest, dlatego dzisiaj będzie jeszcze bardziej zawile, niż zwykle ;-). Wszystko przez to, że za każdym razem trzeba będzie sobie odpowiedzieć, czy dane uliczne wystąpienie muzyków należy uznać za artystyczne wykonanie.

Art. 85. 1. Każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej pozostaje pod ochroną niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.
2. Artystycznymi wykonaniami, w rozumieniu ust. 1, są w szczególności: działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania.

Mamy dwie istotne przesłanki do uznania takiego wykonania za artystyczne. Po pierwsze musi być wykonywany utwór w rozumieniu art. 1 Ustawy, po wtóre wykonanie musi mieć charakter artystyczny. I tutaj jest pies pogrzebany. Kto jest w stanie ocenić, czy dane wykonanie ma charakter artystyczny, czy też nie? Na pytanie to nie potrafią wprost odpowiedzieć również najtęższe umysły. Jedno jest w miarę pewne. Nie chodzi tu jedynie o ochronę utworu wykonywanego przez ?dyplomowanego? artystę. Ochrona artystycznego wykonania nie jest uzależniona od sposobu wykonania czy wartości. Fałszujący muzyk lub antytalencie wokalne nie pozbawia się ochrony. No chyba, że z tego faktu da się wywieść brak artystycznego wykonania. 🙂 Koncert Perfectu na wrocławskim rynku z pewnością jednak będzie spełniał definicję artystycznego wykonania.
Prawo do artystycznego wykonania jest jednym z tzw. praw pokrewnych, do których zalicza się również:

  • prawa do fonogramów i wideogramów,
  • prawa do nadań programów,
  • prawa do pierwszych wydań oraz wydań naukowych i krytycznych.

Załóżmy, że mamy do czynienia z artystycznym wykonaniem utworu przez muzyka ulicznego. Jego prawa są podobne do praw twórców i można je podzielić na prawa osobiste oraz prawa majątkowe. Artyście wykonawcy przysługuje, w granicach określonych przepisami ustawy, wyłączne prawo do ochrony dóbr osobistych, w szczególności w zakresie:

  •  wskazywania go jako wykonawcy, z wyłączeniem przypadków, gdy pominięcie jest zwyczajowo przyjęte,
  • decydowania o sposobie oznaczenia wykonawcy, w tym zachowania anonimowości albo posłużenia się pseudonimem,
  • sprzeciwiania się jakimkolwiek wypaczeniom, przeinaczeniom i innym zmianom wykonania, które mogłyby naruszać jego dobre imię.

W zakresie praw majątkowych wykonawcy przysługuje wyłączne prawo korzystania z artystycznego wykonania i rozporządzania prawami do niego na następujących polach eksploatacji:

  • w zakresie utrwalania i zwielokrotniania – wytwarzania określoną techniką egzemplarzy artystycznego wykonania, w tym zapisu magnetycznego oraz techniką cyfrową,
  • w zakresie obrotu egzemplarzami, na których artystyczne wykonanie utrwalono – wprowadzania do obrotu, użyczania lub najmu egzemplarzy,
  • w zakresie rozpowszechniania artystycznego wykonania w sposób inny niż w punkcie powyżej – nadawania, reemitowania oraz odtwarzania, chyba że są one dokonywane za pomocą wprowadzonego do obrotu egzemplarza, a także publicznego udostępniania utrwalenia artystycznego wykonania w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym.

Czas na podsumowanie. Czy nagrywając bez zgody dźwięk publicznie występującego muzyka (przy założeniu, że mamy do czynienia z artystycznym wykonaniem) naruszamy jego prawo w zakresie utrwalania artystycznego wykonania? Mając w pamięci prawo dozwolonego użytku, o którym mowa w art. 23 Ustawy, odpowiedź będzie przecząca. Ale dozwolony użytek, jak zapewne pamiętacie jest ograniczony i dotyczy wyłącznie własnego użytku osobistego (np. jako dzwonek w twoim telefonie). Jeżeli jednak będzie on stanowił podkład dźwiękowy prezentacji pokazywanej publicznie, to z pewnością naruszasz prawa wykonawcy. Jak już przywołany został dozwolony użytek, to dzięki niemu można pokusić się o zamieszczenie fragmentu wykonania, powołując się na prawo cytatu (art. 29). Jak się bronić? Najlepiej powtarzać jak mantrę, że nie jest to artystyczne wykonanie.

PS. Swoją drogą (abstrahując od tego czy miałeś zgodę, czy też nie) nagrywając na dyktafon występ ulicznego muzyka mogłeś stać się producentem fonogramu. O tym będzie na F-LEX, ale nie dzisiaj.

You may also like

19 komentarzy

Piotr 10 grudnia 2011 - 18:31

„dzisiaj będzie jeszcze bardziej zawile, niż zawsze”

No powiedz, że Ci to nie sprawia frajdy! 😛

„Czy nagrywając, bez zgody, dźwięk publicznie występującego muzyka (przy założeniu, że mamy do czynienia z artystycznym wykonaniem) naruszamy jego prawo w zakresie utrwalania artystycznego wykonania?”

Zaraz, zaraz – jak to „czy nagrywając”? To w ogóle jest kwestia, czy na nagrywanie trzeba mieć zgodę? Na fotografowanie nie trzeba, a nagrywanie jest jakoś inaczej traktowaną rejestracją? Myślałem, że wpis jest o publikacji dźwięku, a nie o samym fakcie rejestracji?

„Jeżeli jednak będzie on stanowił podkład dźwiękowy prezentacji pokazywanej publicznie, to z pewnością naruszasz prawa wykonawcy.”

Z pewnością? A jeśli pójdę na rynek z kamerą wideo (albo z cyfrowym aparatem fotograficznym ustawionym na filmowanie) i dźwięk będzie stanowił część zarejestrowanego materiału o charakterze reportażowym?
W ogóle mam wrażenie, że wyciągnąłeś strasznie wielkie armaty, bo ja to odbieram jako odpowiedź na pytanie, czy mogę zostać wydawcą utworów, które zarejestrowałem dyktafonem, łażąc po mieście. I tutaj nie mam wątpliwości, że nie mogę, bo jeśli je chcę wydać, to traktuję je jak dzieła jak najbardziej artystyczne (jakbym ich tak nie traktował, to nie chciałbym wydawać). Natomiast kwestią, która jest dla fotografa ważniejsza, to czy mogę takimi nagraniami ilustrować pokaz slajdów. I tu jest kilka kwestii, na które odpowiedzi powyżej nie widzę, a które – jak mi się naiwnie wydaje – mogą różnicować sytuację:
– pokaz slajdów będący reportażem i zawierający zarówno zdjęcia i fragmenty filmowe, jak i dźwięk z występu tegoż muzyka
– tenże pokaz, być może zawierający również zdjęcia muzyka i/lub film z jego występu, ale do którego cały podkład dźwiękowy jest wykonany na bazie nagranego utworu tegoż muzyka ulicznego;
– pokaz treści zupełnie niezwiązanych z występem muzyka, do którego wstawiamy muzykę, nagraną kiedy indziej i gdzie indziej.
Zwracam uwagę, że w pierwszym przypadku wcale nie jest oczywiste, czy traktuję muzykę jako utwór, bo te fragmenty muzyczne mogą sąsiadować z nagraniami przejeżdżających samochodów, gwarem ulicznym, wrzaskami dzieci itp., które utworami z pewnością nie są.
I w ogóle kwestia, czy ta armata praw do dzieła artystycznego jest tutaj potrzebna, skoro taka dokumentacja w wersji foto, video lub audio występu muzyka to jakąś forma reportażu z wydarzeń.

Powtórz
dar_wro 10 grudnia 2011 - 19:04

Zaraz, zaraz – jak to „czy nagrywając”? To w ogóle jest kwestia, czy na nagrywanie trzeba mieć zgodę? Na fotografowanie nie trzeba, a nagrywanie jest jakoś inaczej traktowaną rejestracją? Myślałem, że wpis jest o publikacji dźwięku, a nie o samym fakcie rejestracji?
Wizerunek nie należy do kategorii majątkowych praw autorskich, ani praw pokrewnych. Nie mamy do czynienia przecież z utworem. Natomiast wykonanie utworu jest prawem pokrewnym (do praw autorskich). Taka subtelna różnica.

Z pewnością? A jeśli pójdę na rynek z kamerą wideo (albo z cyfrowym aparatem fotograficznym ustawionym na filmowanie) i dźwięk będzie stanowił część zarejestrowanego materiału o charakterze reportażowym?
Jeżeli to będzie tylko fragment, a nie rejestracja całości to masz odpowiedź w tekście ? prawo cytatu. Jeżeli jednak na Sylwestra na rynku nagrasz cały koncert to z pewnością naruszysz prawa.

W ogóle mam wrażenie, że wyciągnąłeś strasznie wielkie armaty, bo ja to odbieram jako odpowiedź na pytanie, czy mogę zostać wydawcą utworów, które zarejestrowałem dyktafonem, łażąc po mieście. I tutaj nie mam wątpliwości, że nie mogę, bo jeśli je chcę wydać, to traktuję je jak dzieła jak najbardziej artystyczne (jakbym ich tak nie traktował, to nie chciałbym wydawać).
Akurat w wyniku nagrania stałeś się producentem fonogramu lub wideogramu, możliwe że łamiącego prawo, ale jednak.

Natomiast kwestią, która jest dla fotografa ważniejsza, to czy mogę takimi nagraniami ilustrować pokaz slajdów. I tu jest kilka kwestii, na które odpowiedzi powyżej nie widzę, a które – jak mi się naiwnie wydaje – mogą różnicować sytuację:
– pokaz slajdów będący reportażem i zawierający zarówno zdjęcia i fragmenty filmowe, jak i dźwięk z występu tegoż muzyka
Jeżeli będziemy mieli do czynienia z reportażem, a nie nagranym występem to i owszem możesz.
Art. 26. Wolno w sprawozdaniach o aktualnych wydarzeniach przytaczać utwory udostępniane podczas tych wydarzeń, jednakże w granicach uzasadnionych celem informacji.
– tenże pokaz, być może zawierający również zdjęcia muzyka i/lub film z jego występu, ale do którego cały podkład dźwiękowy jest wykonany na bazie nagranego utworu tegoż muzyka ulicznego;
Może się nie mieścić w dyspozycji cytowanego wyżej art. 26

– pokaz treści zupełnie niezwiązanych z występem muzyka, do którego wstawiamy muzykę, nagraną kiedy indziej i gdzie indziej.
Z całą stanowczością, jeżeli głównym, przewodnim tematem fonogramu jest występ muzyka, to nie możesz.

Zwracam uwagę, że w pierwszym przypadku wcale nie jest oczywiste, czy traktuję muzykę jako utwór, bo te fragmenty muzyczne mogą sąsiadować z nagraniami przejeżdżających samochodów, gwarem ulicznym, wrzaskami dzieci itp., które utworami z pewnością nie są.
I w ogóle kwestia, czy ta armata praw do dzieła artystycznego jest tutaj potrzebna, skoro taka dokumentacja w wersji foto, video lub audio występu muzyka to jakąś forma reportażu z wydarzeń.
Odpowiedź ? patrz art. 26

Powtórz
Piotr 10 grudnia 2011 - 19:29

No proszę, z aparatem producentem nie zostałem, a z dyktafonem tak. Z kamerą jest producentem w połowie – w części wideo nie, ale w części audio tak? 🙂

„Wolno w sprawozdaniach o aktualnych wydarzeniach”
Hm, pójdę na wrocławski rynek, popstrykam i pokręcę o tym, jak tam jest, za miesiąc zmontuję materiał „O jak fajnie na wrocławskim rynku” – łapie się pod sprawozdania z aktualnych wydarzeń?

Powtórz
dar_wro 10 grudnia 2011 - 22:54

Jak nakręcisz filmik z dźwiękiem swoim aparatem też możesz przez przypadek zostać producentem. Pomyśl sobie: wizytówka a tam: PD – Producent , brzmi nieźle 😉

Powtórz
Piotr 11 grudnia 2011 - 19:45

Ty uważaj, bo jak Ci się komórka włączy w tryb rejestracji wideo, to też zostaniesz producentem. I będziesz się musiał poddać autokrytyce, jak nagrasz co nie wolno 😛

Powtórz
dar_wro 11 grudnia 2011 - 22:41

Nie doczytałeś o użytku własnym:P
Telefon służy przede wszystkim do komunikowania się, wszystko inne to gadżet (długo mi zajęło, ale w końcu doszedłem do takiego prostego wniosku) ;-).

Powtórz
Piotr 11 grudnia 2011 - 22:43

No też tak uważam, ale nie mów, że nie masz funkcji kręcenia filmów w swoim telefonie. A jak masz, a nawet nie wiesz, to możesz przypadkowo włączyć. I co wtedy? Ha! Zostajesz producentem, a co gorsza rejestrujesz jakieś treści, co do których dopiero trzeba rozważyć, czy je możesz zarejestrować 😛

dar_wro 11 grudnia 2011 - 22:51

Przypadkowo cały koncert? Bujać to my, ale nie nas 😉

Piotr 11 grudnia 2011 - 23:03

No, jak Ci się włączy przypadkowo, to niekoniecznie przypadkowo się wyłączy przed końcem koncertu. Chyba że masz zwyczaj na koncertach załatwiać różne zaległe rozmowy telefoniczne 😉

dar_wro 12 grudnia 2011 - 09:16

W Ani Mru Mru jest taki kawałek „Syny przypadkiem, to można dziewkę w czworakach zbałamucić” 😉

Krzysz Tof 13 grudnia 2011 - 12:43

No fajnie , rejestrujemy czyjś ślub . Wrzucamy to na YT i mamy u organisty przesrane .A jeszcze jak jakaś siostrzyczka zaśpiewa cudnie Ave Maryja to już nie wypłacimy się do końca życia 😉 Dobrze że jest się od kogo nauczyć czego unikać bo z niewiedzy można bankrutem zostać 😉 I piszę to całkiem poważnie .
Kilku ciekawych rzeczy dowiedziałem się w tym miejscu . Nie żyję już w nieświadomości .

Powtórz
dar_wro 13 grudnia 2011 - 16:39

Tu bym nie przesadzał. Wzięli za to pieniądze to raz, po drugie zazwyczaj jest to tylko fragment utworu, będącego oprawą ślubu.

Wrzucając na YT bardziej powinieneś przejmować się kwestią wizerunku.

Powtórz
Piotr 13 grudnia 2011 - 18:08

„Wrzucając na YT bardziej powinieneś przejmować się kwestią wizerunku.”
No i tym, że z YT to ten film może wylądować w różnych dziwnych miejscach, kontekstach i produkcjach. Ale o tym też już Darek pisał 🙂

Powtórz
Krzysz Tof 13 grudnia 2011 - 23:55

Ani się tym nie zajmuję ani nie wrzucam 😉 Tak sobie tylko teoretyzuję 😉
Parę razy zdarzyło się tam po rodzinie coś nakręcić czy sfocić ( ten to ma sprzęt da radę , a tak naprawdę to o koszty chodzi )
Cyt. Dar_wro-„Tu bym nie przesadzał. Wzięli za to pieniądze to raz, po drugie zazwyczaj jest to tylko fragment utworu, będącego oprawą ślubu.”
A że wzięli za to pieniądze ? Uliczny grajek też bierze ( no dobra , sami mu dają ) i to często niemałe 😉 Więc jaka różnica ?
A wykonawcy na otwartych koncertach …też wzięli za to kasę i też pewnie nie mało 😉

Powtórz
dar_wro 14 grudnia 2011 - 16:35

Nagrywający w kościele robi to jednak na zlecenie płacących, czyli młodych 😉
Koncert – pewnie w umowie ustalili z organizatorem, czy może on nagrać koncert, czy też nie. Ty płacisz za bilet, czyli za wstęp na imprezę tylko. Takie jednak drobne niuanse pojawiają się;)

Powtórz
Krzysz Tof 17 grudnia 2011 - 01:06

No jakoś mnie nie przekonałeś 😉
Nagrywający wziął kasę za to od młodych ale z nikim się nie dogadał ( poza młodymi ) się nie dogadał 😉 Organista i siostrzyczka powiedzą że owszem , wzięli kasę ale za uprzyjemnienie ślubu a nie za szlajanie się po YT a już na pewno nie za robienie podkładu kamerzyście 😉 I jeszcze jak ksiądz się dowie to też się zburzy że w kazanie włożył „serce” „duszę” że to był świadomy proces twórczy , że jego natchnione kazanie niosło że sobą wartości nie tylko duchowe ale i artystyczne i sobie nie życzy ( albo wręcz odwrotnie że sobie dużo życzy ) 😉

Powtórz
Piotr 17 grudnia 2011 - 01:51

Trzymam stronę Krzysztofa 🙂 Jeśli Darka wersja z użyciem muzyki ślubnej byłaby prawdziwa, to zachowując proporcje organizator koncertu Metalliki mógłby wydać album z koncertu i w ogóle używać na zorganizowanym przez siebie koncercie wszystkich wykonanych utworów do woli.
Widzisz – znowu pyskuję, czyli czytam 😛

Powtórz
dar_wro 17 grudnia 2011 - 11:16

Możecie sobie trzymać czyją chcecie stronę. -) Ale musimy ustalić podstawową rzecz, czyli stan faktyczny. Bo tak będziemy hasać od Sasa do Lasa 😉
Proponuję rozróżnić film dla młodych, a film na YT. Zakładamy jednak, że chodzi o publikację filmiku z wesela na YT.
Po pierwsze: trzeba ustalić, czy mamy do czynienia z artystycznym wykonaniem.Jeżeli odpowiedź jest negatywna, to po problemie. Jeżeli jest twierdząca, to stawiamy sobie drugie pytanie.
Czy możemy zastosować cytat lub prawo do rejestracji na podstawie art. 26 Ustawy? Jeżeli odpowiedź jest negatywna, to nie możemy zamieścić na przywołanym przykładowym YT (abstrahując od innych kwestii – teraz tylko rozważamy kwestie artystycznego wykonania).

Film dla młodych – tu mamy do czynienia z dozwolonym użytkiem osobistym. Jeżeli jednak chcieliby zamieścić go na YT – muszą odpowiedzieć na podane pytania. Swoją drogą trzeba zastanowić się, czy mogą umieścić film, bo prawa takie należą się bowiem producentowi. Na podstawie art. 65 można jednak domniemać, że uzyskali licencję (jednak każda sprawa jest inna zależy od ustaleń z Wideomanem).

Tu pojawia się kolejne zagadnienie, czy film z ślubu jest tylko wideogramem, czy też utworem audiowizualnym. Kopalnia problemów, jak widać. Rozstrzyganie ich „na sucho”, to jak nauka pływania bez wizyty na basenie. 😉

Powtórz

Zostaw komentarz

error: Uwaga: Treść jest chroniona !!