Strona główna » Czy publikacja wizerunku na portalu społecznościowym jest jego rozpowszechnianiem

Czy publikacja wizerunku na portalu społecznościowym jest jego rozpowszechnianiem

przez dar_wro

Czy publikowanie różnych treści na portalu społecznościowym jest równoznaczne z rozpowszechnianiem i publikacją skierowaną do nieograniczonego kręgu osób?
Ciekawą i chyba dość kontrowersyjną tezę postawił Okręgowy Sąd we Wrocławiu w uzasadnieniu wyroku w sprawie o sygn. akt I C 327/11. Powyższy sąd rozpatrując sprawę dotyczącą publikacji zdjęć ?klasowych? na portalu wyraził ?wątpliwość co do tego, iż nastąpiło rozpowszechnienie wizerunku powoda poprzez umieszczenie zdjęć ze szkoły podstawowej na portalu przeznaczonym z założenia do odnalezienia osób znajomych powiązanych poprzez uczęszczanie do tej samej klasy czy tej samej szkoły. Portal społecznościowy adresowany jest przede wszystkim do uczestników, osób posiadających założone na nim profile, korzystających z jego zasobów. Zatem opublikowanie na nim zdjęć klasowych nie jest skierowane do nieograniczonego kręgu osób, będących jedynie potencjalnymi użytkownikami sieci internetowej, ale do kręgu z założenia zawężonego. Wystawienie jakiegokolwiek materiału informacyjnego czy zdjęciowego na stronach internetowych stwarza jedynie możliwość zapoznania się z nimi przez inne osoby, nie oznacza natomiast automatycznie rzeczywistego dotarcia do nieograniczonej ilości osób, a w konsekwencji do uzyskania przez te informacje charakteru powszechnego. Jak wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10.02.2010 r., V CSK 269/09, OSNC 2010/9/127, dane opublikowane w internecie nie stanowią danych powszechnie znanych.?

Teza dosyć odważna, ale zarazem i dosyć ważne dla dalszych losów publikacji wizerunku na portalach bez zgody. Jak zapewne pamiętacie ?przy rozpowszechnianiu wizerunku istotny jest wymóg publicznego udostępniania, a więc takiego, który jest przeznaczony do niezamkniętego grona osób? (System Prawa Prywatnego, t. 13 Prawo autorskie, pod red. J. Barty, s.555).

Jeżeli uznać, że publikacja na portalach społecznościowych jest skierowana do zamkniętego grona osób, to wtedy w zasadzie hulaj duszo, piekła nie ma! 🙂
Osobiście uważam, że teza postawiona przez wrocławski sąd jest bardzo odważna i w znacznej mierze wykracza poza ?założenia i ducha Ustawy?. Ustawa jest z zeszłego stulecia. Nieźle brzmi! 🙂 W 1994 r. Internet jeszcze raczkował, o portalach społecznościowych nie było jeszcze głośno słychać, a wiele z nas wsłuchiwało się w melodie wygrywane przez modem próbujący wdzwonić się do dostawcy (w zasadzie monopolistycznego wówczas TPSA).
Wyrok nie jest prawomocny, więc trudno na tę chwilę wyrokować, czy tezę tę podzieli sąd apelacyjny. W każdym razie będę trzymał rękę na pulsie i starał się informować o losach cytowanego dzisiaj wyroku.

You may also like

11 komentarzy

SHARK 3 września 2013 - 19:46

Widać, że sąd nie ma pojęcia o portalach społecznościowych, gdzie określenie kręgu odbiorców zależy od właściciela profilu. Jak ustawi, że może oglądać każdy, to będzie to rozpowszechnieniem wizerunku. Tylko ustawienie, że mogą oglądać zdjęcie osoby znajdujące się na zdjęciu, chroni ich wizerunek. Na FB jest taka możliwość poprzez ustawienie tychże osób jako bliskich znajomych i tylko im udostępnia się wówczas zdjęcie. Nikt inny nie ma do niego wglądu. Nawet ustawienie oglądalności dla wszystkich znajomych (a także znajomych naszych znajomych), a więc tych, którzy nie znajdują się na zdjęciu, jest moim zdaniem rozpowszechnieniem wizerunku.

Powtórz
yehood 3 września 2013 - 22:28

Wpis na czasie. Kilka dni temu zastanawiałem się jak to jest z FB. Moge upublicznić wsiem ale też tylko „znajomym”. Czy to też rozpowszechnienie ili niet.. ot zagwozdka się wyjaśniła. Choć wątpliwości mam:P

Powtórz
JD 4 września 2013 - 08:10

Autor chyba czyta mi w myślach. Sam zresztą chciałem do niego wczoraj napisać z podobną sprawą. Spytam tutaj.
Sytuacja wygląda następująco. Żona hobbystycznie zajmuje się dzierganiem na drutach. Co jakiś czas zdjęcia swoich robótek umieszcza na stronie internetowego sklepu, w którym kupuje włóczkę. Pod każdym zdjęciem jest ikonka „lajka”, po kliknięciu której pokazuje się okienko z tekstem „Publikuj na Facebooku”. Użytkownik FB, który polubił dane zdjęcie, dołącza je do swojej strony na FB, która może być widoczna dla wszystkich albo dla grona wybranych osób. Cz dochodzi tutaj do podwójnego złamania prawa: w zakresie praw autorskich poprzez publikowanie cudzego zdjęcia bez wiedzy i zgody autora oraz naruszenia dóbr osobistych osoby przedstawionej na zdjęciu? Czy materiały umieszczone w FB przez dowolną osobę poprzez przycisk „Lubię to” wchodzą do zasobów FB, nawet jeśli ani autor zdjęcia, ani przedstawiona na nim osoba nie maja nic wspólnego z FB i być może nawet nie chciałyby, by ich zdjęcia były umieszczane na FB? Co z wykorzystaniem takich materiałów przez FB (jak już wiadomo FB poszedł śladami Insagrama), w sytuacji, kiedy osoba, która opublikowała je na FB nie miała do nich żadnych praw?

Powtórz
dar_wro 4 września 2013 - 09:48

Kopalnia pytań. Postaram się kiedyś o tym napisać większy tekst z szczegółową analizą. Dzisiaj bardzo krótko, ale na temat 🙂
Osobiście uważam, że w sytuacji, gdy publikujemy na serwerach, które korzystają z wtyczki społecznościowej, to akceptujemy ten fakt i niejako domyślnie udzielamy licencji w zakresie „korzystania z lajka”.
Przykład. Jeżeli na portalu gazeta.pl pod artykułem jest dołączona wtyczka społecznościowa FB, to oznacza, że „właściciel tekstu/ zdjęcia” zgadza się na rozpowszechnianie go w tym zakresie, czyli udostępnianiu na FB i w ramach zasad FB. Niedopuszczenie moim zdaniem jest wrzucenie przez użytkowników tego samego tekstu do innych portali, których wtyczek nie ma na stronie.
Skoro żona korzysta z jakiegoś witryny, to tym samym musi zaakceptować jej regulamin. Trzeba byłoby tam zajrzeć, aby udzielić pełnej odpowiedzi.

Powtórz
JD 5 września 2013 - 16:21

Zaczynając od końca, to strona, o której piszę, nie ma regulaminu (byłoby prościej). Jest regulamin sklepu, ale nie nie strony jako takiej.
Dalej, trudno mi się zgodzić ze stwierdzeniem, że zamieszczając coś na stronie, na której są wtyczki społecznościowe, to jednocześnie udzielamy licencji stronie społecznościowej (właścicielowi wtyczki). Weźmy taki przykład: publikuję na stronie A zdjęcie portretowe (to ważne) i na tej stronie jest wtyczka FB. Załóżmy, ze strona A ma regulamin, w którym zastrzega sobie prawo do publikowania zamieszczanych przez użytkowników zdjęć na swojej stronie na FB. Akceptując ten regulamin zgadzam się na taki warunek. Administrator strony A stwierdza, że moje zdjęcie pasuje mu do jego strony na FB i je tam zamieszcza. To byłbym jeszcze w stanie zrozumieć. Choć na jakiej podstawie FB może potem sobie rościć prawa do zdjęcia, które przecież nie należy do administratora strony A? On ma tylko licencję na wyświetlanie go na swojej stronie A i na swojej stronie na FB. Nie został upoważniony do sublicencjonowania, to raz, dwa – nie może udzielić FB więcej praw (szerszej licencji) niż sam posiada.
W rzeczywistości jednak to nie administrator strony A klika w przycisk „Lubię to” tylko inny użytkownik strony A. Użytkownik nieznany i niedający się wcześniej określić. To on publikuje zdjęcie na stronie FB. I jak dla mnie łamie w ten sposób dwa razy prawo: publikuje cudzy utwór nie posiadając do tego prawa i narusza dobra osobiste osoby przedstawionej na zdjęciu (publikując jej wizerunek bez jej zgody).
Gdyby było tak, jak piszesz, oznaczałoby to, że poprzez umieszczenie zdjęcia na stronie A z wtyczkami, udzielam licencji wszystkim i na wszystko. A to przecież nieprawda. Ewentualnie, każda strona, która korzysta z wtyczek np. FB, powinna w swoim regulaminie skopiować zapisy FB co do zawłaszczenia praw do publikowanych materiałów. Tym sposobem od razu przy pierwszym zamieszczeniu zdjęcia administrator strony A i jej użytkownicy mogliby legalnie publikować je na każdej stronie społecznościowej. Nawet na tych, które jeszcze nie powstały.
Akceptowałbym mechanizm „lubienia”, gdyby był on czymś w rodzaju pokazania palcem (czyli odnośnikiem do oryginalnej strony): Patrzcie, to mi się podoba, i kliknięcie w taką wskazówkę przenosiłoby na oryginalną stronę. Jeśli natomiast materiał z oryginalnej strony wchodzi poprzez „polubienie” do zasobów FB, a FB rości sobie potem do niego jakieś prawa, to już budzi mój sprzeciw.
Nie jestem prawnikiem, ale im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że mechanizm „lubienia” jest sprzeczny z obowiązującym prawem, i służy jedynie wyciąganiu cudzych materiałów, tyle tylko że rękoma użytkowników FB. FB nie może tego zrobić wprost sam, bo naraziłby się na kradzież własności intelektualnej, więc wykorzystuje do tego innych.

Powtórz
dar_wro 5 września 2013 - 21:25

Wydaje mi się, że popełniasz jeden błąd natury technicznej i dlatego wyciągasz mylne wnioski.
Poprzez „like” nie zostaje umieszczone zdjęcie na FB, a jedynie deep link do strony, gdzie jest fotografia. Wobec faktu, że kontent nie jest umieszczany na FB, FB nie nabywa do niego żadnych ekstra praw. Jedyna rzecz, do jakiej mają prawo użytkownicy FB, to dalsze udostępnia linka w ramach FB.
Wtyczka stanowi jedynie zgodę na prezentowanie kontentu (ale z oryginalnej stronie) na FB w ramach deep linka.
Wierz mi, że takie koncerny jak Agora czy Axel lub G+J nie pozwoliłyby sobie na utratę prawa do ich kontentu, Twoje podejście oznaczałoby w praktyce, że wszelkie ich teksty należą do FB.
PS. Pisząc o licencji na korzystania z lajka, miałem na myśli zgodę na korzystanie z deep linka. Na samym wstępie zaznaczyłem, że piszę na skróty i będzie kiedyś wpis.
PS2. Pisałeś o dziergankach, a teraz mowa o wizerunku. Nie zmieniajmy zasad gry w trakcie meczu. W sprawie wizerunku i zgody oraz dalszej jej przechodniości pisałem na blogu, więc możesz sobie odnaleźć odpowiedni wpis. Swoją drogą, to nalezy odpowiedzieć sobie na pytanie czy autor zdjecia ma taką zgodę na publikację wizerunku, która pozwala na dalsze rozpowszechniwszy w ramach deep linka. O deep linku i wizerunku, też było na blogu.
PS3. Nie ma obowiązku zgadzania się z moimi poglądami. 🙂

Powtórz
JD 6 września 2013 - 06:29

Jeśli „polubienie” działa tak, jak piszesz, to nie różni się od napisania, ze na takiej to a takiej stronie jest zdjęcie, które mi się podoba. Nie wiem, nie mam konta na FB; prosiłem kilku znajomych o sprawdzenie, jak pokazują się polubione zdjęcia i stwierdzili, że widzą zdjęcie w ramach FB, nie przenoszą się na inną stronę. „Głębokie odnośniki” jak najbardziej mogę zaakceptować, co – przyznaję, że mętnie – napisałem, nazywając to „wskazywaniem palcem”.
Ad. PS2. Nie zmieniam reguł gry. Na zdjęciach z dziergankami bardzo często są twarze. Autorki dzierganek prezentują je z reguły na sobie i z mniejsza lub większą dozą dobrej woli można takie zdjęcia traktować jak portrety. Stąd też moja uwaga o wizerunku. Już raczej można by się zastanawiać, czy osoba przedstawiona na zdjęciu ma prawa do jego publikowania, bo skoro jest na zdjęciu, to raczej zrobił je ktoś inny.
Ad. PS3. Obowiązku oczywiście nie ma, ale jakbym nie chciał ich poznać, to nie zawracałbym głowy pisząc tutaj takie epistoły.

Powtórz
dar_wro 9 września 2013 - 08:43

Tak jak wcześniej wspomniałem coś większego w formie wpisu poczynię w najbliższym czasie. Obawiam się, że może ni e być dla Ciebie satysfakcjonujące:-)

Rzeczywiście wyświetla eis zdjęcie, ale to jest właśnie deep link.
Jest różnica pomiędzy zdjęciem umieszczonym na FB, a zdjęciem z lajka. Dlatego też napisałem, że nie udzielasz FB żadnych licencji, poza tym, że zgadzasz się, żeby ludzie stosowali tą funkcję.
Sam zazwyczaj nie wrzucam zrobionych przez siebie zdjęć (no poza tymi z komórki), a jedynie albo przez lajka, albo wprost umieszczenie głębokiego linku. Swoją drogą to łatwiej byłoby Ci zrozumieć, jakbyś chociaż na próbę założył sobie tam konto.

PS. Poza tym system zgłaszania naruszeń na FB działa nawet nawet. Już dwukrotnie ktoś wziął i wkleił zdjęcie, co do którego mam prawa (nie za pomocą lajka lub deep linka, a po prostu wrzucił na oś czasu zdjęcie), zdjęcie znikało w ciągu 48 godzin od chwili zgłoszenia przeze mnie naruszenia.

Powtórz
JD 11 września 2013 - 20:31

Ależ to, co piszesz wcale nie jest dla mnie niesatysfakcjonujące. Wręcz przeciwnie. Jest tak, jakbym chciał, żeby było. Dodatkowo, FB wstrzymał się ze zmianą regulaminu, więc moje obawy są już zupełnie bezpodstawne. Dzięki za wyjaśnienia.

Powtórz

Zostaw komentarz

error: Uwaga: Treść jest chroniona !!